Drukuj

CO ZABIJA KREATYWNOŚĆ ?

Dobrze jest być kreatywnym. Człowiek kreatywny (od łacińskiego creatus – pomysłowy, zdolny do tworzenia czegoś nowego) podchodzi twórczo do rozwiązywanych problemów, jest elastyczny, umie dostosować się do zmieniających się szybko okoliczności i przełamywać stereotypy.

Dzieci mają szczęście – są kreatywne z natury. Nie znają ograniczeń, a ich wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Daj dziecku patyk, a znajdzie dla niego sto zastosowań. Ten sam patyk może przecież być mieczem i kwiatem, widelcem i pojazdem, pieskiem i lalką. Żeby jednak kreatywność mogła się rozwijać, potrzeba czasu i swobody działania. Niestety, często zupełne nieświadomie, mając same dobre intencje, zamiast dawać dzieciom przestrzeń do ćwiczenia wyobraźni i rozwoju kreatywności, rozwój ten hamujemy, a nawet uniemożliwiamy. Pora na rachunek sumienia, oto zabójcy dziecięcej kreatywności:

Nadmierna kontrola

Dzieci, z których nie spuszcza się oka, nie mogą poczuć się swobodnie i w sposób nieskrępowany podążać za tym, co podpowiada im instynkt. Ciągła obecność dorosłego, wyręczanie i zasypywanie dobrymi radami zazwyczaj wynikają z troski, ale przekreślają szansę na samodzielne odkrycia. Co więcej, utwierdzają dziecko w przekonaniu, że rozwiązywanie problemów na własną rękę jest stratą czasu, skoro tuż obok stoi rodzić, który to rozwiązanie zna i chętnie się nim podzieli.

Szczelnie wypełniony grafik

Rano szkoła, potem angielski, pianino i basen, a w weekendy dodatkowo jazda konna i robotyka. Ciągłe zajęcia, planowane w dobrej wierze (bo mają wszechstronnie rozwijać i poszerzać horyzonty), wcale nie pomagają rozwijać kreatywności. Gdzie czas na swobodną zabawę? Gdzie czas na nudę? Właśnie nuda, której dorośli często tak bardzo się boją, otwiera przestrzeń dla wyobraźni, a wyobraźnia jest pożywką dla kreatywności. Zazwyczaj gdy nie robimy nic, nasz mózg wpada na najlepsze pomysły. Takie „nic” to wbrew pozorom bardzo twórcze „coś”.

Bycie takim jak inni

Opinia kolegów i silna identyfikacja z grupą rówieśniczą to norma rozwojowa i większość dzieci przechodzi okres, w którym chce być jak Kasia, Zosia czy Antek, ale rodzice przy tej cesze charakteru majstrują znacznie wcześniej. Hamowanie zapędów do manifestowania własnego, odmiennego zdania (bo to nie wypada, bo co powie babcia, bo dziewczynka tak nie robi) zamiast dawać swobodę działania uczy dzieci, że nie należy się wychylać. A przecież większość przełomowych wynalazków wzięła się z niezgody na to, co jest, i próby szukania nowych rozwiązań. To niepokorni, idący pod prąd, ciekawscy pchają świat do przodu.

Reżim czystości

O ile nie wszyscy zgadzają się z popularnym twierdzeniem, że szczęśliwe dziecko to brudne dziecko, trudno zaprzeczyć temu, że dziecko skupione na dbaniu o czyste rączki i posprzątane biurko na rozwijanie kreatywności ma bardzo małe szanse. Nakaz stania na baczność (bo buciki się pobrudzą od pyłu, bo sukienka niedzielna, bo spodenki świeżo wyprasowane) uniemożliwia eksperymentowanie, które wymaga elastyczności i wyjścia poza schemat.

Za dużo czasu przed ekranem

Telewizor, tablet, smartfon – to współczesne nianie. Włączając dziecku bajkę lub grę, rodzice często rozgrzeszają się, że to przecież EDUKACYJNA. Ale nawet takie programy zamykają się w sztywnych ramach i tworzą konsumenta pasywnego, bezkrytycznego wobec tego, co się mu proponuje. Co prawda walory edukacyjne niektórych filmów można wybronić, ale ekran i tak jest jednym z najskuteczniejszych zabójców wyobraźni. Gotowe schematy sprawiają, że nie pracuje ona tak, jak na przykład przy czytaniu książki, skojarzenia stają się coraz bardziej przewidywalne i oczywiste, a obraz świata – płaski i jednowymiarowy.

Ciągłe poddawanie ocenom

Zaczyna się z pozoru niewinnie, bo na celu ma motywację do podejmowania wysiłku. Jaś to już sam siedzi, Karol jeździ na dwóch kółkach, a Ania stawia równe literki. Gdy takich komunikatów jest coraz więcej, dziecko zaczyna martwić się, jak wypadnie i w rezultacie, z obawy przed złą oceną, przestaje próbować. Kreatywność nie istnieje bez podejmowania ryzyka, a to wiąże się z przyzwoleniem na popełnianie błędów. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi.

Sztywne procedury

Instrukcje, ściśle ustalone reguły, jedyna słuszna droga do celu. Że niby to świat dorosłych i dzieci wcale nie dotyczy? Wystarczy sięgnąć po dowolną zabawkę, żeby się przekonać, że szczegółowa instrukcja punkt po punkcie prowadzi malucha, nakazując mu, jak powinien się bawić. Sztywne procedury to też grzech główny klasycznego systemu edukacji. Jak zadanie – to nie jedno, ale 50 takich samych, jak szlaczek – to przez 3 strony, jak rysunki na plastyce – to wszystkie ze słońcem w lewym górnym rogu. I testy, testy, testy, w których do wyboru jest odpowiedź a, b lub c. Gdzie tu miejsce na własne zdanie?

Nagradzanie motywacyjne

Naklejki, punkty, szkolne oceny, a nawet rolki obiecane za szóstkę z historii. Niby dobrze, a jednak nie. Nagrody powodują, że radość z samego procesu jest zastępowana przez silne dążenie do osiągnięcia efektu – jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem. Skutek? Dzieci robiące tylko tyle, ile się od nich wymaga. Znika przyjemność twórczej pracy, znika ciekawość tego, co by było gdyby, znika w końcu wymagająca czasu i swobody kreatywność.